Nina2 Nina2
1576
BLOG

Tomasz Kuriata

Nina2 Nina2 Kultura Obserwuj notkę 12

 (Napisałam ten tekst jako komentarz w dyskusji u prof. Arkadiusza Jadczyka http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/498938,polskie-doswiadczenie-czyli-nielatwo-byc-konsultantem . Tylko jest taki długi, że wklejam go tu. ) 

  Moje wrażenia z oglądania (3 x) filmu z Tomaszem Kuriatąhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Dfk2Zumzudo#! :

(Oczywiście to tylko też moje subiektywne impresje a nie "prawda". ): 

Młody człowiek, (podaje, że) 14 lat po wypadku, na wózku inwalidzkim. Szuka sposobu na uruchomienie rozerwanych połączeń nerwowych – odzyskanie sprawności fizycznej. (Jak dotąd: postępowanie jak najbardziej logiczne.) 

Chce zbudować w tym celu jakiś aparat fizyczny – zasady jego działania nie podaje. Kuriata nie ma wykształcenia fizycznego, używa wyrażeń których na lekcjach fizyki  nie spotkałam np "opór przestrzeni".

 (Opór powietrza uwzględniany w aerodynamice samolotu czy szybkiego samochodu? Albo wyraża się nieprecyzyjnie albo chodzi o coś innego.)

Że potrzebnych części nie może uzyskać (np drut czy przewód miedziany o przekroju 16-boku) – zaczyna w przeszkodach podejrzewać celową złą wolę – a stąd i istnienie jakichś "innych", którzy za tym stoją.

Prawdopodobnie składając takie nietypowe zamówienie (czy bardzo różni się w działaniu przewód o przekroju 16-boku od ogólnie dostępnych przewodów o przekroju okrągłym?), a jeszcze może tłumacząc na co mu takie rozróżnienie – został tu i ówdzie wzięty za wariata.(Ale to tylko moje przypuszczenie. Zaopatrzeniowcy sklepów elektrotechnicznych ani ja po politechnice nie słyszeli o takiej różnicy.)

Dużo jest teraz na internecie o jakichś "innych" z paralelnych światów, innej cywilizacji? Nawet nie trzeba ich osobiście wymyślać. Niewidzialne skafandry? Też gdzieś czytałam o materiale (nanotuby?) co tak ugina światło, że daje efekt niewidzialności, tylko kątem oka połysk jak na wodzie. Pomachano ręką przed oczami? Ale sam przyznaje, że był wtedy niedospany. Mi samej się zdarzyło, po zarwanej nocy, zamknąć oczy na rannym wykładzie – a wtedy skoczyła na mnie pantera. Gdy poderwałam głowę przerażona – profesor właśnie kończył zdanie. Czyli – możliwy jest sen trwający nawet kilka sekund. Niebezpieczny, gdy się prowadzi w nocy.

Więc – natknąwszy się na przeszkody, mógł pomyśleć, że stoją za tym jacyś inni. Naturalna tendencja ludzkiego umysłu, że za wszystkim dopatruje się stwórcy (w granicy: Boga Stworzyciela Wszechświata).  Nie on pierwszy, nie on ostatni. Strugaccy napisali nawet o tym książkę, "Miliard lat przed końcem świata". 

 Uczeni prowadzący badania w rozmaitych, pozornie ze sobą niezwiązanych dziedzinach, nagle zaczynają napotykać przedziwne, czasem wręcz absurdalne przeszkody. Czyżby komuś zależało  na tym, by zatrzymać ich krok przed dokonaniem epokowych odkryć?  A  jeśli tak, to komu? Pozaziemskiej cywilizacji? Tajemniczej Lidze Dziewięciu? A może zjawisku, które od tysiącleci ludzkość nazywała „ślepym losem”?

(Z http://lubimyczytac.pl/ksiazka/5499/miliard-lat-przed-koncem-swiata )

 Właśnie skojarzyło mi się z tą książką, bo przeszkody Kuriaty też są nieco absurdalne.Lecz i to zauważyli Strugaccy:

"— Przeciez ja tylko chcialem powiedziec — powiedzial pokojowo Malanow — ze nie lubie, kiedy nieprawdopodobne zjawiska wyjasnia sie za pomoca nieprawdopodobnych przyczyn. Znasz zasade ekonomii myslenia?W ten sposób mozna sie dogadac Bóg wie do czego…

— Zaproponuj inny wariant — nieublaganie powiedzial Weingarten, wsuwajac pod stól pusta butelke.

— Nie moge. Gdybym mógl, tobym zaproponowal. Z tego strachu leb mi w ogóle zastrajkowal. Tylko wydaje mi sie, ze gdyby oni rzeczywiscie byli tacy potezni, to wystarczylyby im znacznie prostsze srodki.

— Na przyklad jakie?

— No, nie wiem… Ciebie na przyklad mogli otruc zepsutymi konserwami… Zachara… no, nie wiem… porazic pradem… tysiac wolt pewnie wystarczy… czyms tam zarazic…I w ogóle po co te wszystkie morderstwa… koszmary? Jesli to tacy wszechmocni telepaci, no to niech sprawia, zebysmy o wszystkim zapomnieli poza szkolna arytmetyka. Albo, powiedzmy, niech wyrobia w nas odruch warunkowy: jak tylko który siadzie do pracy, zaczyna miec biegunke… albo grype: z nosa kapie, leb trzeszczy…Egzema… czy ja wiem zreszta…Cisza, spoj, nikt niczego nie zauwazyl…"

("Miliard lat przed końcem świata", rozdział VIhttp://lib.rus.ec/b/198166/read )

Tymczasem istoty w niewidzialnych skafandrach, które eksperymentują na ludziach w zjawisku nazwanym MILAB (tak licznym, że aż nazwa powstała) – nie są po naszemu logiczne a raczej zachowują się jak ci, co porozumiewają się z Harameinem wydeptując kręgi w zbożu. 

Czyli : "para". Wiedza paralelna, zepchnięte pod dywan fakty czy artefakty, których na razie nie da się wytłumaczyć, bełkot new age, nierozwiązane problemy i zadziwiające teorie – wszystko tam można znaleźć przemieszane. 

Chłopiec sprawia dobre wrażenie: już prowadzący mówi, że ma wrażenie uczciwości. Mówi swoją subiektywną prawdę – a żeby ją móc powiedzieć publicznie, wykazał dużo energii i zachodów, by się dostać do telewizji.  Nieważne, że dzisiejsza nauka nie rozumie jego urządzenia ani że takie ogłoszenie prawdy (w jego oczach) nie jest zupełnie bezpieczne: być może ci "inni" uniemożliwią mu to, zlikwidują go lub się inaczej zemszczą.  Niemniej nawet za cenę życia chce uprzedzić ludzkość o grożącym jej niebezpieczeństwie.Cywilne bohaterstwo. 

Chłopiec wspomina o częstotliwości 20Hz, która źle wpływała na niego i na jego kota. (Nie słyszałam, lecz waldemar.m podaje linka o leczeniu częstotliwością czy rezonansem.)  Słyszałam o poddźwiękach, co wywołują w człowieku uczucie niepokoju. Były stosowane przez policję do rozpraszania nielegalnych demonstracji? Nie pamiętam. 

Jaka jest konkluzja powieści Strugackich? IMHO myślę, że sami Strugaccy prywatnie musieli się zetknąć z czymś podobnym, skoro aż napisali o tym książkę.

Nikt osobowy za tym nie stoi. Zetknęliśmy się tutaj z nieprzejawioym dotychczas prawem przyrody. Wszechświat to materia, energia i struktura – i dba o swoją homeostazę, zapobiega za dużym jej naruszeniom.

U Strugackich: struktura.  Ja w młodości słyszałam: materia, energia (przechodzące w siebie wzorem E=mc²) i  organizacja.Informacja nie jest ani materią ani energią. Biblia od książki telefonicznej o takiej samej ilości stron i czcionek – różni się tylko ich innym uporządkowaniem.

Jeszcze inni mówią o świadomości, LOGOS. (I do dziś nie wiemy co to jest, nie umiemy podać definicji.)

 Kuriata mówi, że duże wrażenie wywarła na niego książka"Życie i nauki mistrzów Dalekiego Wschodu"  Bairda Spaldinga. Tej nie czytałam, ale sprawdziłam linki.  Wywarł wpływ na Paula Bruntona i prof. Waltera Evanz-Benz?  Hm, jogi ezoteryczne...

Prawdopodobnie książka mówi o marzeniach ludzkości: czynieniu cudów, istotach oświeconych – jakby już były w realu zrealizowane i umiejscawia je w świeżo odkrytym  (czy: dostępnym dla białych) Tybecie.  Najlepsza książka dla młodego człowieka na wózku inwalidzkim: wszystko jest możliwe dla siły umysłu.  Bardzo optymistyczna. Potrafią jogowie indyjscy, potrafię i ja.

Kuriata wspomniał, że modli się, robi medytacje. Ma "za przewodnika" Jezusa.  (Tłumaczono mi że "przewodnik" to kontakt z moją wyższą świadomością.)  Czyli – potrafi dość biegle wchodzić w te różne nie-racjonalne stany umysłu.

Na swój wynalazek też pewnie wpadł w podobnych stanach psychicznych.  Lecz przecież tak pracowali i ten wynalazca "orgonu" i Tesla i inni.  Czy nie bierze swoich snów zbyt dosłownie?  Trzeba zawsze dużej wiedzy na temat, a potem przychodzi ten impuls, co  układa kawałeczki puzzla na swoich miejscach.  (Podobnie rozwiązujemy koany Zen.)

Kekulé dwa tygodnie myślał dniem i nocą o benzenie...  Gdyby pod wpływem snu zakupił 6 węży w sklepie zoologicznym? Lecz by je zmusić by się w ogon gryzły, musiałby je powpuszczać w przeźroczyste rury, odpowiednio ustawić ... Też struktura benzenu by mu wyszła, lecz większym nakładem czasu i kosztów.

Rozwiązanie było w strukturze, nie w materialnych wężach.

Podobnie, myślę, jest z wynalazkiem Kuriaty. Cewki rezonansowe? Przewodnik o 16-bokowym przekroju?  Najwyraźniej chodzi też o strukturę.

 Tymczasem nasza oficjalna nauka uwzględnia tylko materię i energię. Struktura – jeszcze ujdzie, choć o geometrii przestrzeni mówi Haramein w naukach "para-". Kuriata wspomniał o "oporze przestrzeni"?

O świadomości, psychice, Bogu, wpływie psychiki cy choćby obserwacji na materię – na razie niewiele  dochodzi do szerokiej opinii publicznej. Te sprawy są "nienaukowe", a jako takie zostawiono je Kościołowi, religii, wierze (każdemu wolno  w co chce a nauka się tym nie zajmuje). I tak pomiędzy nauką a religią powstał olbrzymi pas ziemi niczyjej gdzie gromadzą się wszelkie "paranormale" a nikt się tym naukowo nie zajmuje.

Gdy w końcu się tym zajmą, w archiwach Kościoła nagromadzono olbrzymi zbiór opisów cudów, lewitacji, uzdrowień itp w zapisach procesów kanonizacyjnych.  Olbrzymi zbiór opisów faktów – ze starannie dobieranymi wiarygodnymi świadkami.

Naukowego wytłumaczenia ich nadal nie mamy.  Przy dzisiejszym paradygmacie nauki się nie da.

Sheldrake pisze:

Prezentacja książki "Nauka – wyzwolenie z dogmatów" (wykład Ruperta Sheldrake'a w Temenos Academy, 6 luty 2012 http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_eIGzoOJeCo).

(Tłumaczenia dokonał autor strony http://rupertsheldrake.wordpress.com/ )

"Iluzja nauki to przekonanie, że nauka zasadniczo rozumie już rzeczywistość a do uzupełnienia pozostały jedynie szczegóły.

We współczesnej nauce istnieje konflikt pomiędzy ideałami naukowego dociekania takimi jak: swobodne zadawanie pytań, kwestionowanie dogmatów, sceptycyzm, dowody empiryczne itd. a tzw naukowym światopoglądem, który w gruncie rzeczy jest materialistyczną filozofią i który zdominował naukę instytucjonalną od końca XIX wieku.

Materialistyczna ideologia i światopogląd  i tworzone w ich ramach założenia są w środowisku naukowym przyjmowane jako oczywiste. Jednak nie dowiadujesz się o nich oficjalnie, gdyż nikt nie mówi studentom: takie są nasze założenia a to są zebrane dowody. To jest dorozumiane, absorbowane w procesie intelektualnej osmozy. Wśród kolejnych pokoleń, prawie każdy kto ma stopień naukowy lub maturę [akceptuje] podstawowe założenia współczesnego świeckiego społeczeństwa.  Ludzie przyjmują, że są to prawdy opisujące przyrodę, gwarantowane przez naukę.

Zasadniczo, światopogląd ten oznacza, że cała rzeczywistość jest materialna, że świat jet maszyną zbudowaną z nieożywionej materii, że przyroda jet pozbawiona celowości a ewolucja nie ma kierunku ani celu, że świadomość jest jedynie przejawem aktywności mózgu,  a Bóg jest jedynie ideą w ludzkim umyśle, czyli w ludzkim mózgu. Taki światopogląd jest przyjmowany jako oczywisty. Sam przyjąłem go w pełni w trakcie swojej edukacji, jako część pakietu zawodowego, w ramach którego, jeśli chcesz być naukowcem, przyjmujesz właśnie taką a nie inną postawę. Potrzebowałem dużo czasu, aby zdać sobie sprawę, że jest to oparte na zestawie założeń, które nie nazywałem założeniami, myśląc że są to oczywiste prawdy. Większość naukowców faktycznie uważa je za prawdę. W swojej książce okreslam 10 głównych dogmatów naukowych, zamieniam je w pytania i przyglądam im się w naukowy sposób, aby sprawdzić, czy utrzymają swój naukowy status. Patrzę z pozycji ideałów nauki, które są powszechnie akceptowane, szczególnie przez nie-naukowców, gdyż większość naukowców wie, że rzeczywistość jest inna, jednak ludzie mają naiwną wiarę w naukę, która jest rozpowszechniona wśród zwolenników tzw. scjentyzmu, którzy przekształcili naukę w system przekonań lub nawet religię.

Przeczytam teraz opis tych ideałów dotyczących nauki, choć nie są tu traktowane jako ideał, a raczej jako fakt.  [N2: co do tłumaczenia: ja bym tu raczej użyła wyrażenia: "przekonań istniejących w aktualnej nauce"] Napisał to artysta Ricki Gervais w czasopiśmie "Wall Street Journal" tuż przed Bożym Narodzeniem w 2010 roku, wyjaśniając swój ateistyczny światopogląd. Porównuje w nim przesądy i dogmaty religijne z cechami podejścia naukowego..."

 Tymczasem dochodzimy już do granic nauki materialnej, "płaskiej" i niedługo trzeba będzie jej dodać ten wymiar duchowy czy psychiczny, uznać , że można umysłem wpływać na materię (jak o tym już "rzeczywistość skrzeczy" w zjawiskach kwantowych).  A wtedy, o ile zacznie się to w USA, cytat ze Spaldinga  przytoczony przez A. Jadczyka

"Założenie Ameryki stanowi powrót białej rasy do swego domu, ponieważ kraj ten był niegdyś jej początkowym domem, czyli jednym z miejsc, gdzie dokonało się już niegdyś wielkie duchowe oświecenie. Tak więc Ameryka jest krajem, w którym nastąpi największe duchowe przebudzenie. W rozwoju fizyki i mechaniki, w krótkim czasie daleko wyprzedzicie świat Pójdziecie naprzód i rozwiniecie te nauki do takiego stopnia doskonałości, że zobaczycie, iż pozostanie jeszcze tylko krok do rozwoju duchowego. A gdy nadejdzie ten czas – będziecie mieć odwagę uczynić i ten krok. Istnieje w waszym kraju przysłowie, że »potrzeba jest matką wynalazków«. Otóż ta właśnie potrzeba postawi was w warunkach, kiedy będziecie zmuszeni uczynić to, co się wydaje niemożliwe. Wasza forma świeckiego wychowania uczyniła was bardzo materialistycznym narodem. Przy waszym trybie bytowania było to niezbędne, by utrzymać się przy życiu. Kiedy zaś jako naród dotkniecie się królestwa ducha, wasze dokonania w świecie materialnym wydadzą się wam dziecinną zabawą. "

może okazać się proroctwem.

 

No i co jeszcze, już najbardziej prywatnie, mnie przekonuje, że "może coś w tym jest":
uroda tego chłopca.  Widzę, że jest spokojnie pewny siebie, uprzejmy, uśmiech ma życzliwy. Nie załamał się tymi 14-toma latami inwalidztwa  – ale dla mnie, prywatnie, to wykapany X.P.! Choć pytam jego ojca, a ten twierdzi, że nie ma żadnego podobieństwa.  To co jest? Nadal aurę na ludziach widzę?
 
Bo spotkałam już kilku z tego gatunku... Wiem że dużo lepsi w "paranormalu" ode mnie, że mają i niezbędną energię i koncentrację, i różne talenty i osiągają to, co sobie zamierzą.  Im nie dorównam. Lecz jeśli wyświadczę im przysługę, to się odwdzięczą chętnie. A jeśli podpatrzę coś z ich metod i potrafię powtórzyć – to tym lepiej. 

  

 
Co tam jeszcze? Chłopiec mówi o energii przez kręgosłup do szczytu głowy, że nagłe skręcenie głowy go uratowało gdyż zmieniło jej kieunek, że ma uszkodzenia czy zakłócenia rytmu serca... Zabić można?I dziwi się, że nauka o tym nie wie.Medytował skręcony w pentagram?"Spontaniczne mudry"? Je ciało przybiera samo, automatycznie w głębokiej medytacji, jak tego żądają różne uruchomione wtedy energie.  
 
Uuuu... dorwał się do Kundalini. Ale komu działa, ten milczy. (Nikt i tak nie uwierzy.Energia do czynienia cudów.) Wspomina się o niej w najwyższych jogach ezoterycznych (m.in. opisuje jej użycie Walter Evanz-Benz – co wszyscy biorą za lokalne fantazje, choć w legendarnych dla nas życiorysach tybetańskich lamów : powszechne ) .
Nauki o tej energii należą do "ustnego przekazu", z mistrza na gotowego już ucznia.  Co zapisane, to tak zakodowane, że nikt nic nie zrozumie. Dopiero jak się sam natknie i pokaleczy czy ulegnie wypadkom. Kto odkrył – używa, bo najszybsza i najskuteczniejsza, niemniej niewłaściwe użycie "grozi śmiercią czy kalectwem": rakiem, rozwaleniem serca, stygmatami – dziwne objawy, z którymi oficjalna medycyna sobie nie radzi.

Cały tajemniczy, cudowny i straszny, magiczny, ezoteryczny buddyzm tybetański nosi nazwę tej energii: wadżrajana, energia piorunu, energia diamentu.   

Nina2
O mnie Nina2

Jaka jestem? Ta pyskata...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura